Ostatnie miesiące, może nawet dwa lata – to czas makramy. Moje pierwsze spotkanie z makramą to lata osiemdziesiąte. Kupiłam malutką, czarną książeczkę ze wzorami – robiłam kwietniki, makatki, torby. Zdarzyło mi się nawet robić zasłonę na drzwi. Z czego robiłam? Głównie kupowałam sznurek do snopowiązałki. Tata zamawiał dla mnie metalowe obręcze na których zawiązywałam sznurki. Plotłam różne węzły, by na koniec je związać. Tak powstawały piękne kwietniki. Teraz w czasie powrotu makramy postanowiłam i ja przypomnieć sobie tę technikę. O dziwo, nie zapomniałam sposobu wiązania węzłów. Na pierwszy rzut poszło robienie uchwytów do świecznika tarasowego, a wczoraj powstał aniołek na świąteczne drzewko.
W planach zielona choinka ze sznurka. Zaraz pędzę do paczkomatu….Po co ? Po sznurek.