Zapowiedź kilkudniowej pięknej pogody to okazja do krótkiego wypoczynku. Nad morze ? W góry? Początkowy plan – to wyspa Wolin. Po sprawdzeniu – ile czasu zajmie nam dojazd – podejmujemy decyzję – jednak góry. Do Karpacza tylko 3,5 godziny jazdy – czyli tyle samo co nad morze. Postanawiamy przez kilka dni zwiedzić okoliczne pałace i zamki, a na koniec spędzić ostatnią noc na zamku Książ. Atrakcją ma być też nocne zwiedzanie zamku. Przez internet kupuję bilety na nocne zwiedzanie zamku. Koszt takiego zwiedzania – 55 zł od osoby ( info dla osób, które zechcą skorzystać z tej atrakcji).
Pozostałe noce mieliśmy spędzić w Karpaczu. Ale??? Włączam radio i w wiadomościach słyszę – w dniu jutrzejszym w Karpaczu rozpocznie się Forum ekonomiczne. Po usłyszeniu, że w forum weźmie udział 2 500 zaproszonych gości pozostaje tylko jedna myśl – uciekać stąd – a właściwie stamtąd jak najdalej. W rezultacie na pierwsze dwie noce zatrzymujemy się w Cieplicach.
Zapraszam więc na film z tej naszej wyprawy oraz wspomnienia okraszone zdjęciami.
W drodze do Cieplic zatrzymujemy się przy pierwszym zamku – Grodziec.
Historia zamku jest dość burzliwa. Początki twierdzy – to drewniano – ziemny dwór powstały w XII w. Wkrótce zastąpiono drewniane mury kamieniem. Budowla była wielokrotnie plądrowana, niszczona. Na początku wieku XX zamek został przebudowany , a w środku umiejscowiono muzeum sztuki gotyku i renesansu Śląska. W roku 1945 – zamek został spalony przez Rosjan. W latach 60 -tych całość odbudowano. Obecnie na zamku organizowane są imprezy kulturalne
- Legnicko-Brzeski Turniej Rycerski o Srebrny Pierścień Kasztelana
- Międzynarodowe Biesiady Zespołów Kresowych
- Śląskie Święto Pieśni
- Agroturystyczne Święto Wina i Miodu Pitnego.
Część zamku przeznaczona jest na cele hotelowe ( 47 miejsc). Warto kupić bilet wstępu i zwiedzić krużganki zamku oraz sale. Muszę przyznać , że wystrój sal mnie nie urzekł, natomiast piękne krużganki i widok z nich na okolicę i wieżę naprawdę robiły wrażenie.
A co to jest ?
A to jest toaleta. A gdzie to wszystko leciało ? Na zewnątrz – jak widać na poniższym zdjęciu.
Poniżej widok z krużganków.
Kolejny zwiedzany zamek – to Zamek Czocha.
Początki zamku – to XII wiek. W roku 1909 kupił go niemiecki producent tytoniu. Przebudował on zamek na podstawie rycin z XVII w. W trakcie przebudowy niestety zniszczone zostały starsze fragmenty zamku. Fosę przerobiono na zwierzyniec. Po wojnie zamek był systematycznie plądrowany. Wywieziono z niego wszystkie cenne eksponaty. W 1952 roku zorganizowano w nim wojskowy dom wypoczynkowy – i wówczas obiekt zniknął z map. W roku 1996 zamek został ponownie udostępniony jako obiekt konferencyjno- hotelowy.
W celu zwiedzenia zamku należy kupić oczywiście bilet. Są różne opcje zwiedzania, ale nawet aby zamek obejrzeć z zewnątrz również należy kupić bilet.
Wieczorem idziemy jeszcze na spacer do centrum Cieplic. Muszę przyznać, że bardzo przyjemne miejsce. Piękny, stary park, kawiarenki przy głównym deptaku. Sporo kuracjuszy.
Kolejnego dnia jedziemy do Szklarskiej Poręby. Kierujemy się do wodospadu Kamieńczyka, najwyższego wodospadu w polskich Sudetach. Piękna pogoda. Kaski na głowę (2x8zł) i możemy schodzić.
Potem kierujemy się do pałacu w Miłkowie. Po drodze zahaczamy o zamek księcia Henryka czyli ruiny z wieżą na wzgórzu. Oczywiście i tutaj aby wejść na wieżę należy uiścić opłatę – 5zł. Podejście od parkingu to około 20 minut pod górę.
Z wieży widok na zaporę wodną.
Pałac w Miłkowie – to kolejny przystanek. Pałac oddalony od Karpacza zaledwie 3 km. Pochodzi z XVII wieku. Obecnie hotel. Zaglądamy do wnętrza z uwagi – iż można tu nabyć piwo Spiż. Próbujemy 5 smaków i ostatecznie wybieramy karmelowe.
Ruszamy dalej i dosłownie po kilkunastu kilometrach zatrzymujemy się na parkingu w Bukowcu. Pierwsze wrażenie nie było korzystne. Duży parking, widoczne ruiny czegoś – co dawniej było zamkiem.
Nie odpuszczamy i idziemy dalej do Artystycznej Stodoły. Jest to miejsce, które rzeczywiście jest ośrodkiem kulturalnym , w którym odbywają się wykłady, spektakle, koncerty. zaraz za Stodołą rozciąga się ogromny park. To tuja spędziliśmy ponad dwie godziny. Cudowne miejsce. Najpierw ruszamy w kierunku punktu widokowego . Oczywiście ostro pod górę. Po drodze mijamy nietypowe topole.
Z punktu widokowego
widać przepiękną panoramę Karkonoszy.
Schodzimy w dół i kierujemy się teraz do ogromnego parku, w którym oprócz zachowanej Świątyni Ateny znajduje się kilka stawów.
W sezonie warto tutaj spędzić cały dzień. Mnóstwo alejek , przepiękne stawy, możliwość popływania łódkami, piękne ogrody.
Przystanek Mysłakowice, Piękny budynek pałacowy pochodzący z XVIII w. Niestety nie można obecnie do niego wejść, bowiem jest to teren szkoły. Z uwagi na pandemię, na furtce wisiała kartka zakazująca wstęp dla osób postronnych.
Jedziemy więc dalej do Łomnicy. Tutaj też pięknie odrestaurowany pałac. Obecnie przerobiony na hotel. Zaletą miejsca jest niewątpliwie piękny, duży park. Oprócz budynku pałacu – jest jeszcze jeden zwany Domem Wdowy.
Mamy wrażenie, że jeździmy od zamku do zamku, czy też pałacu krążąc ciągle tymi samymi drogami. Fakt – odległości pomiędzy obiektami są bardzo małe, rzędu kilku kilometrów.
Kolejny przystanek – to Karpniki. W pięknym XV wiecznym zamku mieści się obecnie luksusowy hotel. Zamek otoczony jest fosą , a wokół rozciąga się piękny park.
Ostatni na naszej liście jest pałac w Wojanowie. Ten obiekt okazał się najwspanialszy.
Budynek przepięknie odbijał się w stawie.
Tego dnia pojechaliśmy jeszcze do Jeleniej Góry. Pamiętamy jej piękny rynek. Chcieliśmy zatem ponownie zatopić się w uroku starówki. No niestety – kolorowe, reklamujące różne napoje parasole działały przytłaczająco. Wiem, ogródki są potrzebne – ale warto je tak przygotować, by nie zasłaniały naturalnego piękna.
Kolejny dzień , to zmiana miejsca noclegowego na Kudowę Zrój. Po drodze zatrzymujemy się w Osówce (Góry Sowie) obok Głuszyc. Znajduje się tam podziemne miasto zbudowane przez Niemców w czasie II Wojny Światowej w ramach kompleksu „Riese”. Oczywiście użycie zwrotu „zbudowane przez Niemców” jest dużym nadużyciem. Jak zwykle w ich przypadku wykorzystano do tego celu więźniów obozów. Chyba każdy zdaje sobie sprawę jaki był ich los. Zwiedzanie podziemi potwierdza tylko wszelkie domysły. Nie zmienia to faktu, że trasa jest rzeczywiście interesująca.
Później udajemy się również do zwiedzania budowli naziemnych tzw. „Kasyna” i „Siłowni”.
Ruszamy w dalszą drogę. Docieramy do Srebrnej Góry w Górach Sowich, gdzie znajduje się największa górska twierdza w Europie. Jest to pruska twierdza. Kupujemy bilety i wraz z przewodnikiem ubranym w starodawny strój ruszamy na zwiedzanie. Przewodnik okazał się wspaniałym, dowcipnym gawędziarzem. Naprawdę sporo dowiedzieliśmy się na temat twierdzy i życiu żołnierzy w tym właśnie miejscu.
Po zwiedzaniu z przewodnikiem można samemu zwiedzać zewnętrzne dziedzińce i górę fortecy.
Idąc z dziećmi do Twierdzy – a idzie się ostro pod górę około 20 mimut, przygotowano różne zadania. Super pomysł, by dzieciaki się nie nudziły i z zapałem wędrowały.
Wieczorem instalujemy się w naszym nowym miejscu noclegowym . Schodzimy do Kudowy Zdrój ( piszę schodzimy , bowiem mieszkamy wysoko na wzgórzu)idziemy na obiadek, lody. Kudowa ma bardzo przyjemny deptak uzdrowiskowy, mnóstwo zieleni.
Pogoda nadal nam sprzyja więc jedziemy pod Szczeliniec. Zostawiamy samochód na parkingu ( 15 zł za parking ) i maszerujemy do góry. Ludzi całkiem sporo.
Trasa nie jest trudna. Co mnie zdziwiło – to wprowadzenie trasy turystycznej. Po wejściu na sam szczyt kupuje się bilet ( 8 zł) po to, aby zejść atrakcyjną widokowo drogą. Nie wiem , kiedy to wprowadzono, ale muszę przyznać, że wspominając lada młodości – oj chyba bardzo odległe, nie było tych wszystkich opłat po drodze.
Po zejściu ze Szczelińca kierujemy się do samochodu i jedziemy na parking pod błędne skały. Tutaj zaskoczenie jeszcze większe. Przed wjazdem na parking bardzo dużo samochodów. Wszyscy czekają na pełną godzinę , bowiem wówczas otwierana jest droga jednokierunkowa w stronę parkingu. Za parking należy zapłacić – 30 zł. Tego było jednak dla mnie za wiele. Kilka razy byliśmy w błędnych skałach i nie wiązało się to z drenażem kieszeni. Wycofujemy się i jedziemy pospacerować po Dusznikach.
Kolejny spacer robimy w Polanicy.
Wieczorem wracamy do Kudowy. Idziemy na pyszne lody i planujemy kolejny dzień.
Ruszamy do zamku Książ.
Jak wcześniej pisałam bilety kupiłam wcześniej przez internet. W cenie biletu było również zwiedzanie palmiarni – więc w pierwszej kolejności ruszyliśmy właśnie tam. Początki tego miejsca sięgają początków XX wieku. Jan Henryk XV postanowił stworzyć to unikalne miejsce dla swojej ukochanej – Księżnej Daisy.
Po zwiedzeniu palmiarni jedziemy do zamku. Nocleg mamy zarezerwowany zaraz obok zamku. Z okien miało być widać zamek – tak powiedziała Pani w recepcji. Rzeczywiście byłoby widać gdyby na drzewach nie było liści. Po rozpakowaniu się – idziemy zwiedzać zamek.
Po otrzymaniu zestawu audioguide przechodzimy przez kolejne sale słuchając jednocześnie lektora.
Po obejrzeniu wnętrz zamku udajemy się na spacer do ogrodów. Stąd również podziwiamy potęgę zamku.
Jest godzina 15.00 .Zastanawiamy się, jak zagospodarować czas do wieczora – i ruszamy ścieżką Hochbergów. Ta piękna trasa przebiega wąwozem Pałecznicy. Przechodzimy przez mostki przytwierdzone do skał, podziwiamy przepiękną w tym miejscu przyrodę.
Dochodzimy do ruin zamku Stary Książ.
Wracamy ścieżką prowadzącą do wąwozu.
Nad wąwozem góruje przepiękna bryła zamku.
Powoli zachodzi słońce kryjąc się za murami zamku.
O 21 , a właściwie nieco wcześniej idziemy na zamek, przed frontowe wejście. Z niecierpliwością i ciekawością oczekujemy na Przewodnika.
Ponad godzinę wędrujemy po korytarzach i pokojach zamkowych. Oświetleniem są lamy niesione przez turystów. Niestety nastrój tajemniczości zakłócało odbywające się na zamku wesele. Szkoda. A czego się dowiedzieliśmy? Co zobaczyliśmy?
Dzięki Przewodnikowi poznaliśmy ciekawą historię zamku i rodziny Hochbergów. Zobaczyliśmy pomieszczenia , które w czasie zwiedzania dziennego nie są udostępniane – starą kuchnię na najwyższych kondygnacjach zamku, pokoje służby.
Pomieszczenie, które zastępowało lodówkę.
W czasie wędrówki przeszkadzały nam duchy
Gdyby nie wiele istotnych szczegółów z życia rodziny Hochbergów – opowiedzianych przez przewodnika – wycieczka raczej nie miałaby sensu. Hałas weselników, oglądanie pokoi, które można podziwiać w trakcie dziennego zwiedzania powodowały , że wrażenia tajemniczości, niesamowitej atmosfery stopniały do minimum. Zatem pozostaje pytanie czy warto – skoro przyjemność ta nie kosztuje tak mało – 55 zł od osoby. Moim zdaniem pomimo wszystko warto.