Planując wyjazd majowy do Holandii oprócz oglądania ogrodów Keukenhof bardzo chciałam zobaczyć paradę kwiatów w Noordwijk. I tutaj powrócę do tego – o czym pisałam wcześniej – czyli rezerwacji noclegów.
Trzy dni przed paradą, pojechaliśmy do Noordvijk w celu znalezienia noclegu. Oczywiście miałam zarezerwowany nocleg w innym miejscu, ale oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów.
W całym Noordvijk nie znaleźliśmy niestety żadnego miejsca w ramach naszego budżetu. Mieliśmy mapę z informacji turystycznej – z punktami noclegowymi, ale wszyscy kiwali tylko głowami – i dziwili się czemu tak późno szukamy noclegu. Byłabym niesprawiedliwa – pisząc , że nie było było miejsca i wspominając nasz budżet. No – ale 1 nocleg za 700 – 1000 zł – to już nie dla nas.
Trudno – na paradę dojedziemy rano – i nie był to taki zły wariant z uwagi, iż parada rozpoczynała się około 11.00 godziny.
Ale zanim przejdziemy do parady mamy jeszcze 2 maj.
Był Edam – musi być i Gouda.
Jest to miasteczko położone 25 km od Rotterdamu.
W samym środku największego w Holandii rynku stoi pochodzący z 1450 roku gotycki ratusz.
W pobliżu kolejny zabytek – Dom Wagi, w którym znajduje się obecnie muzeum sera.
Mijamy pochodzącą z 1609 roku Bramę Lazaretu
dochodzimy do kościoła św. Jana. Kościół pochodzi z XV w. Warto wejść i obejrzeć przepiękne witraże.
Na koniec oczywiście degustujemy sery . Nasza subiektywna ocena – sery Edam smakują nam lepiej.
Pogoda niestety nie sprzyjała nam . Pomimo maja – było bardzo zimno. Pomimo tego jedziemy dalej – tym razem naszym przystankiem ma być Oudewater. Po drodze zatrzymujemy się kilkakrotnie uwieczniając na zdjęciach holenderskie krajobrazy
A oto szczególny okaz odwagi w parkowaniu samochodu:
Oudewater- miejscowość położona zaledwie 11 km od Goudy. Ciekawostką jest fakt – iż jest to miejscowość, która zajmowała wyjątkowe miejsce w historii holenderskich procesów o czary.
To tutaj o losach czarownic decydowała waga. Czarownica bowiem musiała być niezwykle lekka. W przeciwnym wypadku nie mogłaby latać na miotle. Ważono więc kobiety oskarżane o czary – i jeśli była zbyt lekka – znaczyło to, że jest czarownicą – i wówczas ją palono. Ostatnią osobę spalono z tego powodu w 1597 roku.
Karol V – nadał miastu przywilej wydawania zaświadczeń stwierdzających, że „waga oskarżonego jest zgodna z naturalnymi proporcjami ciała”. Do miasta zjeżdżali się zatem ludzie z całego kraju, by takie zaświadczenie otrzymać . Gdy było się w posiadaniu takiego zaświadczenia – nie można już było wszcząć przeciwko niemu procesu o czary.
Miało to duże znaczenie w sytuacji – gdy czary były jedynie pretekstem – do skazania na śmierć.
Zatrzymaliśmy się zatem pod Domem Ważenia Czarownic.
Miasteczko bardzo nam się spodobało.
Uwaga – w miasteczku nie ma hoteli.
3 maj
To już ostatni dzień pobytu w Holandii. Bardzo jestem ciekawa parady. Rano – szybciutko pakujemy się i około 10 jesteśmy w Noodwijk. Bez problemu parkujemy samochód, mamy wrażenie, że miasteczko dopiero się budzi. Docieramy na nadbrzeże i podziwiamy samochody, które będą brały udział w paradzie.
Około 11.00 parada ruszyła. Widzów było mniej niż sądziłam, co umożliwiło nam zrobienie zdjęć.
Parada trwała około godziny. Wracaliśmy do Polski żałując jedynie, że pogoda była kapryśna.