Kolejny dzień , który oczywiście miał być deszczowy, radośnie wita nas słońcem. Co robimy ? Znowu pakowanie i w drogę. Ostatni etap naszej wędrówki – Augustów. Oczywiście po drodze przystanki.
Pierwszy przystanek i i jak się później okazało jedyny – to Rajgród. Fajne miasteczko nad jeziorem. Do zwiedzenia Sanktuarium Matki Bożej Rajgrodzkiej Królowej Rodzin.
W Augustowie zatrzymujemy się na trzy noce. Mamy fajną miejscówkę – całe piętro domu z osobnym wejściem. Po krótkim odpoczynku, rozpakowaniu – ruszamy na przystań. Ponieważ pogoda piękna, świeci radośnie słońce wybieramy się na 1,5 godzinny rejs w kierunku Rospudy. Przepływamy najpierw jezioro Necko i wpływamy na Rospudę. Wycieczka bardzo przyjemna.
Po południu idziemy jeszcze nad historyczny Kanał Augustowski.
Następnego dnia pogoda jednak się popsuła. Pomimo deszczu jedziemy w pierwszej kolejności do Sanktuarium Matki Bożej Studzieniczańskiej. Sanktuarium znajduje się na wyspie – dzisiaj połączonej z lądem. Przedmiotem kultu jest XVIII-wieczna kopia wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej. W roku 1999 miejsce to odwiedził Ojciec Święty Jan Paweł II.
Po piętnastej zaczyna się przejaśniać i idziemy na długi spacer po Augustowie.
Idziemy przyjemną aleją nad samym jeziorem w kierunku dużego kąpieliska .
W sezonie na pewno jest tu dużo ludzi – ale trudno się dziwić. Oprócz kąpieliska jest tutaj park linowy, wybudowany w 1999 roku jako pierwszy w Polsce wyciąg nart wodnych, wypożyczalnia sprzętu wodnego. Wracając jeszcze raz zatrzymujemy się na moście, z którego podziwiać można Kanał Augustowki.
W ostatni dzień naszego urlopu powitało nas słoneczko. Czyli czas na spływ Hańczą. Zanim to jednak nastąpi jedziemy do Klasztoru Kamedułów w Wigrach. Klasztor jest przepięknie położony na niewielkim wzgórzu. Kompleks składający się z kilku budynków można zwiedzać. Po wykupieniu biletu można obejrzeć pokoje w których mieszkał Jan Paweł II w trakcie siódmej swojej pielgrzymki – czyli w czerwcu 1999 roku.
Niedaleko Wigier jest wypożyczalnia kajaków. Krótkie formalności – i płyniemy.
Po drodze robimy dwa przystanki – jeden , żeby popływać, a drugi – by zjeść pyszne, świeżutkie jagodzianki.
Nasz spływ trwał pięć godzin. Na rzece mijaliśmy tylko dwa inne kajaki. Było zatem cudownie. Po dotarciu do drugiego mostu zadzwoniłam do wypożyczalni – i po chwili samochód już był po nas . Zapakowaliśmy kajak na przyczepę i po 20 minutach byliśmy w punkcie startu.
Wracając do Augustowa chcieliśmy zobaczyć jeszcze miejsce zwanym świętym
Droga do tego miejsca była dość skomplikowana. Jechaliśmy polną , a właściwie leśną drogą. Po 20 minutach zaczęliśmy się wahać – wracamy?. Nie, jak tak długo jechaliśmy – to nie odpuszczamy. I nagle zaczęły w tym lesie pojawiać się inne samochody. Wszyscy jechali w jedno miejsce. Właśnie tam – na to święte miejsce. W lesie – gdzie dookoła nie ma żadnej wsi było to tajemnicze święte miejsce. Jakie było nasze zdziwienie – gdy okazało się, że jest tam pełno ludzi, straganów z obwarzankami, balonikami, zabawkami dla dzieci. Dlaczego ? Raz w roku – 24 czerwca odprawiana jest msza święta. Wszystko ma charakter pikniku.
Nasze zdziwienie wzbudził też zwyczaj obmywania się w płynącym obok potoku.
Wracamy na nocleg. Rano pakujemy się i w drogę do domu. Wracamy zauroczeni Podlasiem.