Z uwagi, iż pandemia ograniczyła możliwość wyjazdów do minimum przejrzałam jakie filmy czekają na montaż. W ten oto sposób sięgnęłam po materiały z wyprawy do Azji w 2013 roku. Zapraszam do Kambodży na wspólne zwiedzanie Angkor Wat, na wyspy Koh Samui, Koh Tao i na koniec do Bangkoku. W materiale oprócz zdjęć pojawią się też filmiki z tej podróży.
Dzień pierwszy – 16 kwiecień.
Liniami Etihad lecimy o 19.00 do Berlina. O 21.50 mamy samolot do Abu Dhabi. 6 godzin w samolocie upływa dość szybko. Niestety tutaj zamiast czterech godzin oczekiwania na kolejne połączenie siedzimy 6. Na szczęście na lotnisku były rozkładane fotele. Kimaliśmy na zmianę i jakoś te 6 godzin minęło. W Bankoku jesteśmy późnym wieczorem. Śpimy w hotelu przy lotnisku, bowiem kolejnego dnia o 6,55 mamy samolot do Phnom-Penh. Zatem cały dzień w podróży.
Dzień trzeci – 18 kwiecień.
O godzinie ósmej lądujemy w Kambodży. Na miejscu mamy kupić vizy. Pierwsza porażka. Koszt jednej vizy to 20 $ . Co z tego, jak Pan zainkasował 50 $ i ani myślał wydać 10. Fakt – my się nie dopominaliśmy. Taksówką za 9 $ – opłata stała – jedziemy do zarezerwowanego wcześniej hotelu. Rozgadany kierowca zawiózł nas najpierw do biura, gdzie kupiliśmy bilety do Siem Rap. Kolejne 10 $ od osoby. Kierowca miał przyjechać po nas następnego dnia o 7.20.
Po krótkiej drzemce idziemy zwiedzać atrakcje Phnom Penh. Zwiedzanie Pałacu królewskiego płatne – 7,5$ od osoby.
Na początek – nasz pokój
A to już Pałac
Jest bardzo gorąco. Do tego cały dzień podróży również powoduje że jesteśmy zmęczeni. Siadamy więc w przyulicznym barze na jedzonko ( oczywiście pyszne) – podziwiamy ulicznego fryzjera.
Idziemy odpocząć do hotelu i wieczorem jeszcze raz ruszamy na miasto.
19 kwiecień.
Rankiem, ledwo zdążyliśmy zjeść śniadanie kierowca tuk – tuka już na nas czekał. Podwiózł nas do punktu , z którego ruszał nasz autobus. Klimatyzowanym busem dojechaliśmy do Siem Rap. Po drodze zatrzymaliśmy się na krótki postój w maleńkiej miejscowości.
.Autobus jednak nie dojeżdża do centrum . To by było zbyt proste. Zatrzymuje się na rogatkach miasta, gdzie czekają tuk-tuki. Jest ich sporo. To taki punkt przesiadkowy. Z naszym kierowcą umówiliśmy się ostatecznie na kursy do hotelu, wyjazd do Floating village – pływającej wioski, dwa wyjazdy do Ankor Wat. Za całość zapłaciliśmy mu 40 $.
Hotel jaki zarezerwowałam przez internet przerósł nasze oczekiwania. Niestety były tego i złe konsekwencje. Jak stać was na taki hotel – to i stać was na droższe bilety . Daliśmy się oszukać jeszcze raz. Nasz kierowca , tak jak się umawialiśmy zabrał nas do pływającej wioski. Droga była dość długa, Krajobraz po drodze tak pełny ubóstwa, biedy, że nawet trudno było robić zdjęcia.
Po drodze nasz kierowca rozmawiał przez komórkę i wtedy już mi przyszło na myśl, że coś tu nie gra. Po dojechaniu do przystani – okazało się , że za bilety na łódź mamy zapłacić 50 $. Wydawało mi się to dużo. Nie za bardzo jednak mieliśmy z kim dyskutować. W końcu zapłaciliśmy – i jak później się okazało zapłaciliśmy podwójnie. Samą podróż po wiosce też nie wspominamy najlepiej. Nasz przewodnik był miły dopóki nie odmówiliśmy wsparcia finansowego dla dzieci. Mieliśmy poczucie, że naciągają nas dosłownie na każdym kroku.
Sama wioska nie zrobiła nas jakiegoś szczególnego wrażenia chyba dlatego, że widzieliśmy już wcześniej podobne.
Wieczór spędziliśmy chodząc po uliczkach Siem Rap. Miejscowość bardzo przyjemna, klimatyczna, bezpieczna. Czuliśmy się tam bardzo dobrze.
20 kwiecień
Rano nasz kierowca punktualnie zjawia się przed hotelem. Jedziemy do Angkor Wat. Najpierw kupujemy bilety . Robią nam zdjęcie i otrzymujemy bilety z własnym wizerunkiem. Jako pamiątka oczywiście przechowujemy je razem ze zdjęciami. Na pierwszy dzień zwiedzania wybieramy “small tour” – czyli Angkor Thom, Bayon, tarasy, Ta Prohm, Banteay Kdei, Angkor Wat.
Zaczynamy od Angkor Thom i świątyni Bayon. Angkor Thom wybudowana w końcu XII wieku było ostatnią stolicą imperium khmerskiego. Bayon charakteryzują wielkie kamienne twarze z tajemniczym uśmiechem.
Kolejny punkt – to świątynia Baphuon. Bardzo wysoka – warto jednak wejść na górę, by podziwiać zarówno potęgę całej świątyni, jak i otaczającą ją przyrodę. Świątynia stanowiła centrum stolicy . Niestety zbytni ciężar pasaży i wież spowodował , że budowla się rozpadła.
Schodzimy po stromych schodach w dół i kierujemy się w stronę kolejnej świątyni – tym razem są to ruiny Phimeanakas. Zbudowana pod koniec XI wieku w kształcie piramidy. Podobno Kopuła światyni była ze złota.
Kolejnym punktem naszej trasy miał być taras słoni. Dość długo go szukaliśmy. Myślę, że ogromny upał powoli dawał nam się we znaki i nogi poruszały się coraz wolniej a nasza percepcja systematycznie spadała. Ale w końcu go znaleźliśmy.
Taras ten miał być w zamyśle miejscem parad , defilad. Zdobiony był wizerunkami słoni.
Wędrujemy dalej zmierzając do legendarnego Ta Prohm. Świątynia została poświęcona w 1186 r. przez Dżajawarmana VII na cześć matki. Wybudowano ją w miejscu wykarczowanej dżungli.
Dlaczego Ta Prohm jest tak popularny? Po pierwsze jest obrazem walki przyrody z ludzkim dziełem. Mury otulone wręcz ogromnymi konarami drzew robią niesamowite wrażenie. Stąd też miejsce to stało się popularnym planem filmowym. Ale co tu dużo pisać. Lepiej spójrzcie na zdjęcia.
Jest już południe – kierujemy się zatem do Angkor Wat stworzone w XII w. przez cywilizację Khmerską. Miało to być odwzorowanie raju na ziemi. Wybudowany przez Surjawarmana został poświęcony bóstwu Trimurti. Po śmierci króla świątynia stała się jego mauzoleum. Rewolucja religijna, jaka miała miejsce w VII-XII w. spowodowała, ze imperium Khmerów przeszło na buddyzm a Angkor Wat zostało przekształcone z sanktuarium Wisznu w buddyjski wat – czyli klasztor. Kompleks zajmuje obszar 1,5 km 2. Obwód wytycza szeroka fosa.
Jak widać fosa jest też doskonałym miejscem dla zabawy i ochłody
Kompleks jest ogromny. Wrażenie robi poziomowość obiektu, przepiękne krużganki, wspaniałe płaskorzeźby.
Zmęczeni wracamy ok 15 do hotelu. Trochę odpoczynku i ruszamy na ulice Siem Rap.
21 kwiecień
Drugi dzień zwiedzania Angkor. Tym razem wybieramy dużą pętlę.
Zaczynamy od Phnom Bakheng – świątyni hinduskiej i buddyjskiej poświęconej Shivie.
Nie zostajemy tu dłużej i kierujemy się w kierunku kolejnej świątyni Preah Khan – inaczej zwaną szczęśliwym miastem zwycięstwa. Była to jednocześnie siedziba świętego miecza królestwa Khmerów. Współczesna kopia tego miecza przechowywana jest obecnie w Pałacu Królewskim w Phnom Penh.
Całe miasto liczyło aż 102 świątynie i około setki kamiennych budynków. Całość otoczona jest klauzurą o długości ponad 700 metrów i otoczona fosą.
Przed nami kolejna świątynia – trochę nietypowa, bowiem prowadziła do niej droga pośród mokradeł – Neak Pean Temple. Sama świątynia znajduje się na sztucznej wyspie.
Muszę przyznać, iż podziwianie tej świątyni odbywa się z daleka, czyli trudno dostrzec szczegóły tej budowli. Za to otoczenie w odróżnieniu od poprzednich świątyń jest bardziej zielone, przyjemny chłód od wody daje poczucie odprężenia.
Ale to jeszcze nie koniec. Przed nami Ta Som.
Na koniec wędrujemy do Pre Rup. Świątynia została wzniesiona na wale ziemnym i składała się z piramidy zwieńczonej trzema tarasami. Oczywiście mogłabym tutaj opisywać szczegóły – ale lepiej popatrzcie na zdjęcia . mam nadzieję, że zachęcą do podróży w tamte strony .
Kończymy nasze zwiedzanie Angkor Wat wracając do pierwszej świątyni Bayon